Forum Byliśmy żołnierzami...
Forum byłych żołnierzy MSV, którzy wyszli przez otwarte drzwi
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Władca Pierścieni: Wspomnienia Gandalfa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Byliśmy żołnierzami... Strona Główna -> V-Zajebiste Artykuły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
harvezd
Ten, o którym Seji mówi, że jest fajny



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 1485
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stont kleeckam

PostWysłany: Nie 19:14, 20 Lis 2005    Temat postu: Władca Pierścieni: Wspomnienia Gandalfa

Po prostu klasyka:

KSIĘGA DRUGA

Rozdział nieznany ludzkim uszom (zapomniane wersy miedzy 3 a 4 zozdziałem)
Wspomnienia Gandalfa


Siądszy w swoim fotelu Gandalf dumał przez chwile, ciagając swoją fajke która miała więcej lat miż cokolwiek co mógł sobie w danej chwili przypomnieć. W kominku paliło się kilka drewienek dające błask na cały pokój. Czarodziej był bardzo zatroskany jakby zapomniał o pewnej ważnej sprawie nie cierpiącej zwłoki. W bardzo wolnym tempie pufał swe małe palenisko puszczając małe chmórki i obłoczki. W tej chwili do ciepłego i przytulnego pikoiku wszedł Frodo z Samem. Siądli obok człowieka na miękkim dywanie, który na swym wieżchu miał nie zliczoną ilość wzorków i różnych napisów. Siedzieli przez dłuższy czas w ciszy i cieszyli swe oczy światłem które dobiegało z paleniska. Cisza pszeszywała cały pokój żadan z obecnych nie zaczął rozmowy. Wyglądało to jakby chobbici nie chcieli pszeszkadać czrodziejowi w swych rozmyślaniach. Sam siedząc obok swego pana co róż patrzy co robi Frodo jakby liczył na jakiś początek rozmowy. W pewnej chwili chrzękną i wydusił z siebie -Panie Forodo może coś przynieś do picia lub coś innego -Nie zawracaj sobie głowy Samie, nic nam nie potrzeba. Prawda Gandalfie ?? Frodo odpowiedział z wielką niepewnoscią w głosie, lecz czarodziej nie odpowiedział. Frodo ponowił swe pytanie lecz i wtedy nie ujżał zadnej reakcji na swe pytanie. -Panie Gandalfie czy coś się stało, może w czymś pomóc. Sam energicznie z wielką troską zaczą dopytywać się czrodzieja. -Co ?????? W pewnej chwili Gandalf szybkim ruchem odwrócił głowe i spojżał na dwóch malców -Że co ?? Nie słyszałem waszych pytań -Pytam się czy czegoś potrzeba ci drogi Gandalfie ?? -Rzekł Frodo- Może czego ci potrzeba, masz taką zadumaną mine?? - No właśnie -Dodał Sam- Nieee. Nic mi nie potrzeba. Czarodziej odparł poczym włożyl fajke do ust i puścił chmurke. -Gandalfie oco chodzi, wyglądasz na bardzo zatroskanego. CZy przypadkiek nie chodzi o naszą podróż w daleke krainy w nieznane światy ?? Rzekł Frody niepewny jak czarodziej zareaguje na te pytania - Nie lękajcie się moi mali Hobbici, nasza droga jest długa i niebezpieczna lecz nie to jest moim zmartwieniam. Opuściełem te pomieszczenie myślami ponieważ popełniłem niewiarygodny bląd, który będzie trzeba mam naprawiać przez całą podruż. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Czarodziejowi pociemniała tważ, oczy mu poszarzały, brwi pociemnieły a zmarszczek zrobiło sie postokroś więcej niż miał na tważy. Jego sylwetka zrobiła się większa, potężniejsza a hobitów pszeszedł dresz od stup aż do czupkół uszu. Zlękli się ponieważ Gandalfa słowa wydały się straszna i brzmiały jakby czarodziej spiskował z wrogiem. -Gandalfie, cóż tak strasznego uczynił, że prosisz nas o wybaczenie. Frodo z nadzieją, że się myli zadał pytanie przyjacielowi -No cóż cięszko by to wszystko wytłumaczyć w jednym zdaniem. Wyjaśnił mu czarodziej. Poczym wstał i wolnym, dostojnym krokiem opuścił pokuj. -Panie Frodo, co się stało Gandalfowi, wygląda jakby coś miał nam do powiedzenia lecz nie wie jak się zebrać na te wyznania. -Sam z wielkim z dziwieniem spytał Froda nie wiedząc co dalej począć. Fordo usiadł w fotelu, pochylił głowe, spojżał w kominek i wielce się usmiechną poczym powiedział -Hmm.. Sądze, że nasz stary Gandalf ma poczucie winy za swoją nieobecność podczas naszej podruży do Rivendell. Pewnie nie może sobie wybaczyć braku walki z czarnymi jeźdźcami. No cóż staruszek będzie miał okazje wykazania się podczas dalszej poduży. -Ja bym wolał aby czarodziej nie musiał używać swojej mocy nawet w najmniejszym stopniu. Ta podróż mi się nie podoba, jestem pełen obaw i troche się boje, lecz może pan na mnie liczyć. Sam ze stanowczoscią w głosie wydobył te słowa z siebie. -Wiem drogi przyjacielu, oprócz Pipina i Merego wiem, że moge liczyć na ciebie w każdej sytuaci. Frodo z dumą pochwalił toważysza i poklepał go poramieniu. Chwile pużniej obaj opuścili komnate i poszli szukać czarodzieja. Po przejsciu kilku korytaże zagubieni i zmęczeni dotarli wkońcu do wielkiej sali, sali kominkowe. -Szkoda aby sala ta była wykożystywana tylko na specjalne okazje .Rzekł Frodo -Fakt ,szkoda. Odparł mu Sam. Po chwili zauważyli cień w oddali. Podeszli do kilumny i zauważyli Bilba ze swoją księga z piórem z reku. -O moi droszy malcy, co tu robicie?? Przed wami jutro trudna podruż powinniscie regenerować swoje siły... Szczególnie ty Frodo. Hobbit z usmiechem na tważy udzielał reprymendy młodym podrużnikom. Wten wszedł zatroskany Gandalf. Miał ponurą mine i posuwał się wolnym chwiejącym krokiem. -No, wreszcie cię zanleżliśmy Gandalfie. Gdzie się przed nami schowałeś, szukaliśmy cię. Frodo z wielkim entuzjazmem zawołał do sfrasowanego czrodzieja. -Zbieżcie się moi Hobbici przy ogniu, mósze wam opwiedzieć o pewnym błądzie, który popełniłem kilka dni temu! Powinienem wam coś wyjaśnić i prosić o zrozumienie. Gandalf zmarszczył czoła i rozpoczą -Pamiętacie jak na radzie opowiadałem wam o mojej podruży do Rivendell i o przejsciach na Wichrowym Czubie ? Otóż nie do końca opowiedziałem tę historję. Podczas drogi do miata zatrzymałem się tam aby odpocząć i pszyswoić nowe siły witalne. Po zmoku zaczołem się niepokoić i myśleć o was, czy nic wam nie jest i gdzie dokładnie jesteście. Rozpaliłem niewielkie ognisko i rozłożyłem swe posłanie obok niego. Już kladłem się do snu gdzy usłyszałem tenten kopyt. Poderwałem sie i ostrożnie podszedłem do północnego krańca góry. Na dole widziałem cztery ciemne sylwetki. Porozumiewały się w dziwny sposób, nie znany dla mnie. W tedy księzyc wyszedł zza chmór i oświetlił me lico. Czrne postacie musiłay mnie zauważyć lub wyczuć poniważ pognali w różnych kierunkach. Słyszałem tylko zbliżający się szybko odgłos dyszących koni. Byłem niemal pewien, że nieobejdzie się bez walki. Wtem chałasy ustały. Noc była przejżysta i gwiazdy lsniły pełną mocą. Stanołem na środku góry w kręgu kamieni, które zastały po wieży. Czekałem tak przez dłuższy czas, wten zobaczyłem czarną postać. Przez serce pszeszedł mi ciemny dreszcz, a kostór zacisną mi się w ręce. Był tylko jeden, wysoki a były tylko widoczne zarysy. Zbliżał się troche nie pewnie jakby wiedział kim jestem. Po kilku metrach zatrzymał się i odsłonił płaszcz. Widać było jedynie rękojeść rapiera a raczej scyzoryka ponieważ jego bron przypominała mi niewielką ilość wykutego żelaza. Postać całkowicie zrzuciła płaszcz. Wojownik miał na głowie Srebrną koronę oraz zbroje. Blask księżyca odbijał się wzbroi ryceż. Staliśmy naprzeciwko siebie wpatrując się wsiebie. Żadan z nas nawet nie drgną. Nikt się nie ważył zacząć pierwszy walki jakby to groziło natychmiastową śmiercią. Księzyc zaczą powoli zachodzić za chmóry a my wciąż nie wykonaliśmy żadnego ruchu. Wkońcu upiór dosięgną swej broni jakby otrzymał jakiś nagły znak. Jego szarża zaczeła się bardzo dynamicznie, podążął w moim kierynko z mieczem skierowanym ku dołowi. Wydawało się jakby jego biek w moim kierunku trwał wieki. Ledwie zdążyłem się spostrzec gdy musiałem wykonać wielki unik aby uniknąć ciosu. Bandyta zamachną się prubując wykonać cięcie w zdłuż mego ciała. Ostrze wbiło się kamien stojący za moimi plecami. W czasie gdy upiór wyjmował miecz z głazu odszedłem na wystarczającą odległość. Ten w owej chwili odwrócił się i zaatakował jeszcze raz. Nie miałem zamiaru czekać aż mnie rozpłata na dwoje i wymówiłem formółe. Wielki strumień energi skierowałem na cień. Z wielkim zdziwienim jeździec staną, opóścił miecz gdzy promień ognia dotarł do niego i ze strachem w oczach przyją cios na pierś. Stał w miejscu próbując opierać się magi lecz siły go opuściły i czerwono złocisty strumień mocy przebił się przez jego ciało i wypychająć go poza szczyt góry. Z oddali słyszałem odgłosy spadającego cienia i wżaski biedaka. Stwierdziłem, że strumień ognia był nie wystarczająco mocny aby zniszczyć zjawe. W ten se przypomniałem, że pokonanie jednego to nie koniec. Zostało jeszcze trzech. Byłem w pełni przygotowany na ich przyjęcie. Po paru nerwowych minutach poczułem zło za moimi plecami. Energicznie się odwróciłem i zobaczyłem go. Stał na skraju wzgóża, i nie miał zamiaru tak stać w nieskończoność. Lecz nie to mnie zaniepokoiło stwierdziłem, że za mną również jeden z nich. Nie roszali się ani nie wykonywali żadnych róchów. Nie byli jednak sami, zostałem okrążony. Po mej prawicy oraz lewicy stało jeszcze dwóch i żaden z nich nie wyglądał na zmęczonego walką. Stwierdziłem, że mósiało ich być pięciu. Nie mogłem walczyć ze wszystkimi naraz. Moje szanse topniały z chwoli na chwil. Ostateczny czas dobił. Wszyscy naraz rószyli do ataku. Okoloce przepełniał mrok i ciemność. Księżyc schował się ze strachu za chmóry. Upiory zbliżały się z wielką prędkością jakby chciały pomścić jak najszybciej toważysza. Jednak opatrzność pilnował mego żywota ponieważ. Okrąglutki księżyc wyszedł zza chmór i zaświecił tak jak nigdy dotą nie widziałem. Jeźdzcy zatrzymali się i zlękli, topnieli w oczach jakby śiatło osłabiało ich. Po chwili przestali być starszni i ogarnołem się z lęku. Poczułem wieki przypływ energi, czyłem jak siły we mnie buzuję a moc przepływa przez moje żyły. Czułem jakby nowe życie wstąpiło w me stare ciało. Nie wzlekałem... Skożystałem z danej mi energi. Użyłem magi bliżej wam nie znanej. W myślach krążyły mi nieznane słowa miałem nie odpartą chędz wypowiedzenia ich i tak też zrobiłem " KI terro Pomtul Kero Manfest"
'MOCY Terros kercinium' Czułem jak moc mnie opuszcza aby wypełnić te słowa w madie. Wokół mnie zaczą krążyć wir pełen malutkich, błyszczących kropelek światłość biła ode mnie jak od słońca. Jężdzcy zaczeli miknąć ich sylwetki zaczeły przechoć z czrnego koloru do szarego i na odwrót. Wir zaczą się rozszeżać. Wten Wielka czerwono-zielono-złota fazla ognia lub czegoś co przypominało ogien pochłoneła wszystko co tylko było poza mną. Blask był taki, że nie mogłem patrzyć na nić zamknąłem oczy lecz jasność przebijała przez nie. Przemogłem się i je otwożyłem. Kolory jak tęcza prznikały upiory. Ich powykrzywiane twarze zaczeły przyjmowć jeszcze bardziej dziwaczne postacie. Wydawały takie dźwięki, że sie nie dało słuchać. Czułem wielkie osłabienie, me ciało zaczęło opadać z mocy. Nie podołałem mocy, która mi została dana. Blask zaczą zanikać. Upadłem na ziemię. Nastała ciemnoćś. Sprzymieżeniec znowu schował się lecz tym razem na dobre, niestety gwiazdy w raz znim. Byłem świadom, że jeśli nie powstane i nie zaczne walczyć niechybnie zgine. Kątem oka widziałemn jak upiory powstawały i nabierały swych poprzednich rozmiarów. Wydawało mi się, że ciemność ogarneła cały świat. Całe ciało miałem skostniałe i bezlilne jakby słuchało się mocy jeźdzców. Zobaczyłem jak jeden z nich zbliza się do mnie. Cień jego zasłonić wielką przesterzeń, jakby umiał samemu wyznaczć odkąd dokąd ma sięgać. Pochylił się zdiął kaptur i ten ujżałem jego kościstą czaszke. Wymówił kilka słów, których nie zrozumiałem. Wyprostował się, odchylił się wrócił się kilka kroków i wyjką miecz utkwiony w kanieniu. Powiało grożą. W duchu pogodziłem się ze śmiercią, lecz najbardziej bałem się, że przeszyje me serce swym mieczem i stane się taki jak on. Jeździec podszedł podniusł swój miecz... W ten na jego tważy pojawił się grymas wielkiego zdziwienia i zaskoczenia. Poczułem jakiś powiew wiatru i usłyszałem słowa dobiegające z oddali "Mocy szatańska wysłanej przez piekło Mordory niknij w janości" I piękny, czysty promień dobrej magi zdmóchną najeźdzce. Dobro było wyczuwalne w powietrzu. Upiór został odniesiony na wielką odległość. Zdążayłem tylko przechylić głowe z strone nieznajomego wybawiciela. Stał w jasności, okryty płaszczem światła. Jego długie włosy rozwiewały się na wietrze. Miał młodą tważ i nieliczne cięcia na niej. Światczyło to, że miał już doświatczenie i był zaprawiony w bojach. Dosięgnoł swego błyszcącego miecza i ruszył. Porószał się z wielką gracją a zarazem siłą. Jeźdzcy zdązyli dojść do siebie lecz on nie dał im większych szans. Tną każdego od dołu do góry zarazem unikając ciosów przeciwnika. Jego zamachy były wielokrotnie szybsze niż przeciwnbika. Ilekroś upior chciał zadać cios on go parował i oddawał z potrojoną siłą. Jego srebrna broda mieszała się z czernią wroga. Zadziwiające było to że wróg nie odnosił wielkich obrażeń, mimo że wojownik walczył z wielkim zapałem i zaangażowaniem. Ja sam zaczołem dochodzić do zdrowia. Wstałem i odszedłem kilka króków. Niestety nie byłem na tyle silny aby pomóc młodemu wojownikowi. Z wielkim bulem w sercy oddalałem się od miejsca walki. Ostatnimi scenami jakie widziałem to widok okrążonego wojownika. Chwile póżniej wszyscy naraz rzucili sie na niego. Potem było tylko światło.. nic więcej. Gandalf z wielkim trudem dokończył swą opowieść i pełną piersią odetchnoą. Wydawało się jakby całą opowieść ciągną na jednym wdechu. Chobbici siedzieli cicho, nie ruszali się ani nie dawali znaku życia jakby nadal przezywali historję. Gandalf cięzko oddychał. W pewnej chwili wszyscy spostrzegli, żę nie tylko hobbici słuchali tej historji. Za plecami nich stała duża grupa elfów i nie tylko. Boromir i Elrond stali z wielkim zdziwieniem. Obok stał Gloin a o filar opierał się Glorfindel. -No cóż. rzekł Elrond -Twoja historja jest przykładen, ze siły dobra nie śpią i czuwają nad dobrymi istotami. A tak wogóle Gandalfie to się nie zamartwiaj tym młodym wojownikiem. Jeśli odważył się ci pomóc to mósiał wiedzieć z kim walczy. -Napewno, lecz najbardziej ubolewam, żę nie miałem dość sił aby pomóc mu w tej jakże ważnej walce. Byłem tak blkisko zniszczeniu Czarnych Jeźdzców. To było do zrealizowania. Gandalf zapadł w wielką wątpliwość i w wielkim niepokoju i smutku opuścił wielką sale. -No có ta historja jest bardzo nieprawdopodobna. Myślałem, że nigdy nie dożyje hwili, że czarodziej taki jak Gandalf bedzie w tak wielkich opałach. Frodo z wielkim zdziwieniem i zdumieniem wydusił te słowa z siebie. -Tak. Coś nieprawdopodobnego. Biedny Gandalf obwinia się, że mósiał odejść i zostawić tego dzielnego młodzieńca. Sam ze wspólczuciem i wielkim grymasem wyrażał się o czarodzieju. -No cóż panowie jest już późno więc proponuje abyśmy wszyscy udali się na spoczynek.Zaproponował Glorfindel. -A ty Bilbo co o tym sądzisz. Frodo dziwnie patrząc się na starego hobbite zadał pytanie. -No cóż. Nie mnie osądać Gandalfa. Odparł mu grzecznie Bilbo. Wszyscy się rozeszli do swoich komnat, tylko Bilbo został dumając w zaciszu sali. Wieczór był spokojny, senny i wszysy powoli zasypiali. Jedynie Gandalf nie spał tej nocy dręczony wyżutami sumienia. Jedyną osobą ktróra o tym wiedziała był Obieżyświat, który pochwili również mu toważyszył. Następnego dnia wszyscy rószyli w dalszą nie znaną droge...



New Cred


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
autojacek
Ten, który wyszedł przez otwarte drzwi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:26, 21 Lis 2005    Temat postu:

Cytat:
co róż


Ech, starając się pisać poprawnie nie ma szans trafić niespodziewanie na takie ładne kwiatki. Róże, dokładniej ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bow
Młoterator



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 644
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wratislavia Valkiria

PostWysłany: Pon 11:45, 21 Lis 2005    Temat postu:

Przeczytalam to od poczatku do konca.
To autentyk, czy wyglup?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Feroz
Ta, która ma wymiary butelki Coli



Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 20:42, 21 Lis 2005    Temat postu:

Autentyk. Więcej, klasyka gatunku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flint
Ten, który spał na materacu Artuta



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 340
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Waziawa

PostWysłany: Pon 22:54, 21 Lis 2005    Temat postu:

Phi...

Wy nie musieliscie koresponodwać z autorem, ja owszem. Co wiecej, udowadniał mi, ze zastosował "stylizację archaizującą", której używał również na przykłd "Sowacki w >>Potopie<<"

Wszelkie błędy są zamierzone i pochodzą od autora wypocin. Są jeszcze dwa jego teksty, "Poradnik dotyczący smoków" i opowiadanie o bardzie, któen dostał druzgocącą krytykę od bardz\iej doświadczonego barda (takie niby autobiograficzne, że niby go zdeptałem). Ale to są nawet większa harkory, niz to. Tylko dla ludzi o przepotężnych nerwach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
J
V-Zajebisty



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice

PostWysłany: Pon 22:56, 21 Lis 2005    Temat postu:

Wrzuć :) Tylko większym drukiem, bo oczy bolą :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flint
Ten, który spał na materacu Artuta



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 340
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Waziawa

PostWysłany: Pon 23:00, 21 Lis 2005    Temat postu:

Nie, nie jesteście gotowi. T3h horror! T3f horror!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bow
Młoterator



Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 644
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wratislavia Valkiria

PostWysłany: Wto 10:29, 22 Lis 2005    Temat postu:

Wrzucaj. Moze i ja cos wypoce i wrzuce bez redakcji... ]:->

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Byliśmy żołnierzami... Strona Główna -> V-Zajebiste Artykuły Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin